Miesięczne archiwum: Sierpień 2014

Trzynaście przykazań tajnego wroga

źródło: wSieci.pl, 2014.08.03

Zamiast bezsensownie debatować nad tym czy Powstańcy powinni chwycić za broń czy czekać aż zostaną bestialsko wymordowani przez sowietów i Niemców, czas się wreszcie obudzić. Dywagacje nad oczywistościami są teraz bardziej nieznośne niż tępa ślepota na zagrożenie, które dławi nas coraz mocniej. Jesteśmy w ogniu wojny. Choćbyśmy zalewali ten fakt kpiną, głupotą czy pophistoryczną colą, tajna wojna dobiega końca.

Antyklerykalne brednie ks. Lemańskiego na Woodstocku, deptanie ludzkich sumień, sankcje karne za uczciwość i niezłomność, coraz większa ignorancja nieudolnej i pewnej siebie władzy, programowa profanacja świętości, bezgraniczna manipulacja medialna, mnożenie tematów zastępczych – wszystko to pokazuje, że nadchodzi kres. Lada moment nastanie chwila, w której nie będzie już odwrotu. Rozpisany przed laty scenariusz wojny ideologicznej, właśnie się dopełnia. O tym jak przebiega, dokąd zmierza, jak rozpoznać jego etapy i w jaki sposób odwrócić jego przebieg, piszę szczegółowo w książce „Pułapka gender. Karły kontra orły, czyli wojna cywilizacji”.Wersję skondensowaną można przeczytać w jednym z moich wcześniejszych komentarzy. Po czym rozpoznać, że kilkunastoletni etap demoralizacji dobiegł końca i przystąpiono do realizacji kolejnych? Po tym, że kapłan z własnej woli występuje przeciwko Kościołowi i neguje jego nauczanie. Takie postawy kilku księży-celebrytów obserwujemy od lat. To, co wyczynia ostatnio ks. Lemański dowodzi, że dotarliśmy do fazy głębokiego kryzysu, w której agenci i pożyteczni idioci idą na całość.

CZYTAJ WIĘCEJ: Drugie dno afery podsłuchowej. Sowiecka strategia „wojny bez walki” dobiega końca. Państwo nie działa, podziałów nie sposób zasypać, a naród ma dosyć degrengolady. Kiedy wkroczy polityczny zbawca?

Główna linia walki od dawna przebiega poza militarnym frontem. Działania muszą oczywiście przebiegać tak, aby społeczeństwo nie zdołało się zorientować, że jest obiektem „przewrotu ideologicznego”. Metody zaczerpnięte z mistrzowskiej sztuki wojny sprzed 2,5 tysięcy lat i skrojone na miarę współczesności są wyjątkowo skuteczne. Zasada generała Sun Tsu – zdobyć wszystko bez zniszczenia czegokolwiek – stała się tajną bronią Sowietów, którą czterdzieści lat temu zaczęli podbijać Stany. Vladimir Volkoff w „Montażu” przekuł chińską sztukę wojny, wykorzystywaną przezKGB, na przykazania sowieckich agentów. Jak realizowane są dziś? Sprawdźmy:

1. Podawaj w wątpliwość dobro. Sprawa prof. Chazana, w której uczciwość, służbę, oddanie i profesjonalizm ukazywane są jako haniebne działanie na szkodę pacjentki, rozegrana została doskonale według tego przykazania. Groźby o zwalnianiu lekarzy i nauczycieli, którzy podpiszą deklarację wiary to już etap schyłkowy.

2. Kompromituj przywódców. Afera podsłuchowa jest czubkiem góry lodowej. Odsłoniła skorumpowany mechanizm działania sitwy, która dawno pomyliła interes narodowy z interesem własnej rodziny.

3. Wstrząśnij ich wiarą. Nie bez powodu coraz aktywniej działają pseudochrześcijańskie organizacje, które sieją zamęt w Kościele i rozbijają jego jedność. Wpisuje się w to idealnie działanie niektórych „katolików” i duchownych. Inni, udając katolików, działają na korzyść zupełnie innej strony, której celem jest walka z Kościołem.CZYTAJ TAKŻE: „Ty nie jesteś już więcej Hanna, ty jesteś Józef”. Jaki „Duch” oświeca Gronkiewicz-Waltz? Dlaczego posłusznie wykonuje polecenia lewaków i liberałów?

4. Posługuj się ludźmi złymi. Lista byłaby zbyt długa, żeby ją tu zamieścić więc niech każdy zrobi własną w pamięci.

5. Dezorganizuj działalność władz. Czy jesteśmy w stanie wskazać choć JEDNĄ, konstruktywną decyzję polityczną, która służyłaby realnemu dobru wspólnemu zostałaby przeprowadzona w głosowaniu sejmowym?

6. Siej niezgodę między obywatelami. „Sekta smoleńska” kontra zwolennicy MAK-u, oszołomy kontra „młodzi wykształceni z wielkich miast”, mohery kontra postępowi zwolennicy ks. Lemańskiego, Kościół łagiewnicki kontra toruński, faszyści Kaczyńskiego kontra czekolado-orłowcy Komorowskiego… Jest tego znacznie więcej.

7. Podżegaj młodych przeciwko starym. Stary Kaczyński kontra żywiołowy Tusk, starzy biskupi, którzy – jak twierdzi ks. Lemański – „muszą wymrzeć” kontra krzepki i nowoczesny ks. Lemański czy o. Gużyński…

8. Drwij z tradycji. Jeśli historia, to tylko w przekazie bezideowej papki, reszta to faszystowska martyrologia. Powstanie Warszawskie też ma być zapamiętane jako obłęd młodych narwańców, który doprowadził do zbędnej ofiary 200-tysięcy ludzi i zrównania miasta z ziemią.

9. Zakłócaj aprowizację. Zamykanie kopalń, przedsiębiorstw, wyprzedawanie własnych zasobów, blokowanie sprzedaży embargami, dobijanie rolnictwa, narzucanie limitów produkcyjnych… Wszystkie te elementy zostały już wdrożone z powodzeniem.

10. Rozpowszechniaj zmysłową muzykę. Zmysłową i ogłupiającą, promuj ją woodstockach, przyciągaj młodych i wrzucaj ich zdezelowane mózgi w wirówkę „autorytetów”.

11. Sprzyjaj rozwiązłości. Edukacja seksualna, promocja homoseksualizmu, rozerotyzowanie przekazu medialnego, skupianie ciekawości dzieci i młodzieży na sferze seksualnej… Długo by wyliczać.

12. Nie żałuj pieniędzy. Wystarczy porównać ile pieniędzy z państwowej kiesy idzie na promocję lewackich przedsięwzięć kulturalnych, publicystycznych i pseudoedukacyjnych.

13. Zbieraj informacje. Polskie służby specjalne zaalarmowały przed tygodniem polskich parlamentarzystów, że rosyjskie służby zwiększyły działania swoich agentów, którzy prześwietlają wszystkie sektory państwa – od mediów poprzez biznes i energetykę, aż po wojskowość.

Czy jesteśmy w stanie wskazać choć jeden punkt, który nie zostałby w Polsce doprowadzony do końca? Wzmożone działania dezinformacyjne i wiele innych czynników, które wymieniłam na początku, pokazują że wkroczyliśmy już w trzeci z czterech etapów „wojny bez walki”. Mamy już za sobą kilkunastoletni etap demoralizacji, pięcioletni etap destabilizacji i przeżywamy zaplanowany na czas 2-6 miesięcy etap kryzysu. Tomas Schuman (Jurij Bezmienow), który w latach 80. – po wcześniejszym porzuceniu służby w wysokich strukturach KGB – ujawnił Amerykanom tę sowiecką strategię, podkreślał, że jest to czas uaktywniania uśpionych agentów. Zostają przywódcami grup, zajmują wpływowe stanowiska, są osobami publicznymi, celebrytami, ekspertami, a w fazie kryzysu aktywnie włączają się w proces polityczny, często goszcząc w mediach. To także czas wzmożonej aktywności homoseksualistów, którzy nagle odkrywają potrzebę coming out’u. Ich działania wzmacniane są przez ruchyfeministyczne. Wszyscy razem podsycają atmosferę walki i podziałów, rozpętują nagonki i zamieszki.

Jeżeli trzy etapy przewrotu zostały przeprowadzone poprawnie, w fazie kryzysu obywatele nie są już zdolni do samodzielnego myślenia i gotowi są przyjąć każdą papkę ideologiczną. Społeczeństwo jest już tak zmęczone nieudolnością władzy, rozdrażnione i wycieńczone ciągłymi konfliktami i walką, że pragnie przyjścia silnego przywódcy, który stanie wreszcie u sterów władzy i zaprowadzi ład. Spragnieni ulgi, wypatrują politycznego zbawcy – nowej, nieznanej wcześniej twarzy, która obieca całkowite zmiany społeczno-polityczne. W ten sposób ma zostać wprowadzony etap czwarty – normalizacja. Sowiecki scenariusz przewiduje, że pod pozorem przyniesienia ulgi i ładu, przyniesie nowe porządki – takie, na jakie naród nigdy wcześniej by się nie zgodził….

Historia zatoczyła koło. W 70. rocznicę Powstania Warszawskiego znaleźliśmy się w miejscu, w którym byli wówczas Powstańcy, choć oczywiście trudno porównywać grozę tamtych dni do naszego dziś. Inne narzędzia, inny charakter wojny, inne cele. Wspólne jest jednak pragnienie wolności i konieczność podjęcia walki. Oczywiście nie za karabiny mamy chwytać. Pola oporu to dezinformacja, laicyzacja, atak na wolność słowa i wyznania, respektowanie praw konstytucyjnych, nieuczciwość i kompromitacja władzy, brak poszanowania dla Kościoła i narodowej tożsamości. Bezmienow w „Liście do Ameryki” prosił obywateliUSA o przebudzenie. Mimo, że napisał go w latach 80., jego przesłanie jest dziś dla Polaków wyjątkowo aktualne.

Cała ta sytuacja podobna jest do domu, w którym właściciele składują materiały wybuchowe. Jeśli przeciwnik chce go zniszczyć, nie musi używać siły. Wystarczy, że zaprószy w jego sąsiedztwie ogień i zaczeka, aż wiatr zawieje we właściwym kierunku. W międzyczasie będzie podrzucać właścicielom domu jakieś genialne idee, o które będą się spierać, odwracając tym samym ich uwagę od pożaru. (…) Mądrzy ludzie zauważyliby ogień i wynieśliby materiały wybuchowe, ZANIM dom zapłonie. Użyteczni idioci będą się spierać dalej o to, czy niepłacenie strażakom jest konstytucyjne, albo o to, które z małżonków, w świetle równouprawnienia i podziału obowiązków domowych, powinno wynieść materiały łatwopalne z domu. Spory te będą trwać do czasu, aż nastąpi eksplozja i rozwieje ich osłabione mózgi po całej okolicy.

Czas wynieść materiały łatwopalne z niezajętej ogniem części domu. Wybiła godzina „W”. Powstanie trwa!

GLORIA VICTIS! Chwała niepokonanym!

źródło: NaszDziennik.pl, 2014.08.01

Powstanie Warszawskie. Ostatni, ale jakże potężny akord Polskiego Państwa Podziemnego. Kulminacja zbrojnego wysiłku całego Narodu podczas pięciu lat straszliwej okupacji. I głos wolnych Polaków, niepodległych duchem i silnych wiarą, że miłość żąda ofiary.

450,253,195ab677a81d7c580b63f4072dc1cfa35094b3a5

Żołnierze z batalionu „Kiliński” 20 sierpnia 1944 r. wchodzą do zdobytego po ciężkich walkach budynku PAST-y przy ul. Zielnej 37/39 Zdjęcie: Eugeniusz-Lokajski Muzeum Powstania Warszawskiego/

To w imię tej miłości wznieśli się na niezwykłe wyżyny bohaterstwa i heroizmu. Nie pytali, czy warto, czy to się opłaci. Poszli, bo nie wyobrażali sobie, że można postąpić inaczej, gdy chodzi o imponderabilia: o honor, godność, prawo do wolności. Powstańczy zryw Warszawy nie był dziełem przypadku ani decyzją straceńców, ale przygotowywaną od dawna przez dowództwo Armii Krajowej operacją militarną. Z szansą na zwycięstwo. Gdyby nie opuszczenie nas przez sprzymierzone potęgi i zbrodnicze podanie sobie rąk przez Hitlera i Stalina pod Warszawą w 1944 roku w furii zniszczenia Polski, zawsze przeszkadzającej sąsiednim potencjom, walka o stolicę zakończyłaby się inaczej.

Drodzy Powstańcy, składamy najwyższy hołd Niepokonanym, pokoleniu, które umiało pięknie żyć, a gdy trzeba było – umierać za Polskę. Za chrześcijański kształt naszej wolności.

Wasza misja trwa. W czasach erozji wartości, wypłukiwania patriotyzmu potrzebujemy świadectwa, które daliście podczas 63 dni walk w stolicy. Popioły ofiarnego stosu powstańczej Warszawy nie ostygły. Żarzy się w nich ogień, który będzie rozpalał serca następnych pokoleń.

 

Alfabet Powstania Warszawskiego

źródło: NaszDziennik.pl, 2014.08.01

450,253,5cdb7b9a0b00b13583db20d3ce0e0353dbf94a37„ANTEK ROZPYLACZ” – pseudonim Antoniego Szczęsnego Godlewskiego, syna wicewojewody i starosty warszawskiego, wychowanka Sióstr Nazaretanek w Nowogródku i Ojców Jezuitów w Chyrowie, szczęśliwego posiadacza pistoletu maszynowego Sten, od którego otrzymał tenże pseudonim. Według wspomnień przyjaciół: „bardzo, bardzo odważny, sympatyczny, koleżeński, przystojny nieprawdopodobnie, świetny żołnierz”. Zginął w ósmym dniu Powstania, w pobliżu bramy przy Al. Jerozolimskich 23 (obecnie 29). Miał 21 lat. Kawaler Krzyża Srebrnego Orderu Virtuti Militari. Jest symbolem bohaterstwa młodych powstańców.

BUTELKA ZAPALAJĄCA – szklana butelka wypełniona płynem zapalającym, najczęściej benzyną i olejem. Jej rozbicie powodowało zapłon. W Powstaniu używana jako skuteczna broń przeciwpancerna, jedyna produkowana masowo. Na Starym Mieście, w kamienicy Fukierów, przygotowano ich 12 tysięcy. Niemcy nazywali powstańcze butelki „koktajlami Montera” (od pseudonimu dowódcy Powstania).

CZOŁG-PUŁAPKA – zdobyty przez powstańców pojazd niemiecki, którego niespodziewany wybuch 13 sierpnia na ulicy Kilińskiego na Starym Mieście zabił ponad 300 osób, w tym około 160 żołnierzy AK. Było to jedno z najtragiczniejszych wydarzeń w czasie powstańczej obrony Starówki. W rzeczywistości zdobyty pojazd nie był czołgiem, jak myśleli powstańcy, lecz ciężkim transporterem ładunków wybuchowych Borgward IV, należącym do specjalnego 302. Batalionu Pancernego, i był wyładowany 450 kilogramami materiałów wybuchowych.

DRAPACZ CHMUR – czyli Prudential, nowoczesny, w stylu art deco, żel- betowy, 16-piętrowy, ówcześnie najwyższy w Polsce i drugi w Europie wieżowiec, siedziba angielskiego Towarzystwa Ubezpieczeń Prudential (Przezorność). Brawurowo zdobyty 1 sierpnia przez żołnierzy Batalionu AK „Kiliński”, którzy zatknęli na dachu budynku biało-czerwoną flagę. W szturmie wziął udział dowódca batalionu, przed wojną jeździec-olimpijczyk, rtm. Henryk Roycewicz „Leliwa” ze swym pocztem. Na szczycie drapacza żołnierze stanęli w dwuszeregu i prezentując broń, odśpiewali „Warszawiankę”. „Widok biało-czerwonej flagi powiewającej dumnie i po raz pierwszy od pięciu lat nad miastem robił niezapomniane wrażenie” – wspominał generał „Bór”.

ELEKTROWNIA – na Powiślu została zdobyta przez oddziały Wojskowej Służby Ochrony Powstania kpt. Stanisława Skibniewskiego „Cubryny” rankiem 2 sierpnia. Przez miesiąc dostarczała prąd powstańczej Warszawie. Niemcy zbombardowali zakład 4 września, a następnego dnia wyparli z niego powstańców.

FILIPINKA – polski konspiracyjny granat zaczepny, zaprojektowany w 1940 roku przez byłego pracownika wytwórni amunicji w Rembertowie Edwarda Tymoszaka „Filipa Tarłę”. Był produkowany seryjnie przez zakonspirowane warsztaty w Warszawie, Krakowie i Rudniku nad Sanem. Choć z powodu trudnych warunków produkcji nie wszystkie filipinki działały, powstańcy użyli ich kilkanaście tysięcy. W walkach ulicznych okazały się bardzo skuteczne.

GOŁĘBIARZ – tak w czasie Powstania nazywano niemieckich strzelców wyborowych (snajperów). Określenie pochodzi z gwary warszawskiej, w której oznaczało złodzieja suszących się na strychach ubrań i bielizny. Stanowiska strzelców znajdowały się na dachach i strychach, a także na wyższych budynkach (PASTA, wieże Pawiaka, wieżyczki mostu Poniatowskiego). Gołębiarze byli szczególnie niebezpieczni dla łączniczek, harcerskich listonoszy i zwykłych przechodniów.

HARCERSKA POCZTA POLOWA – na pomysł jej utworzenia wpadł w pierwszych godzinach Powstania szef Głównej Kwatery Szarych Szeregów, harcmistrz Kazimierz Grenda „Granica”, który zauważył, że po rozpoczęciu walk jednym z głównych problemów warszawiaków stał się brak wiadomości i niepokój o najbliższych. Służbę w Harcerskiej Poczcie powierzono „Zawiszakom”, czyli najmłodszym członkom Szarych Szeregów, liczącym 12-15 lat. Mali listonosze, zwani „roznosicielami radości”, dostarczali dziennie od 3 do 6 tysięcy przesyłek. Listy nie mogły zawierać więcej niż 25 słów i były cenzurowane.

IRINGH MIROSŁAW „STANKO” – dowódca 535. plutonu „Słowaków” podległego Armii Krajowej, walczącego w Powstaniu w Zgrupowaniu „Kryska” na Czerniakowie. Słowacy nosili na prawym ramieniu biało-niebiesko-czerwone opaski z godłem narodowym Słowacji. Oddział liczył około 60 ludzi, oprócz Słowaków służyli w nim także Polacy i Gruzini.

JUNKERS JU 87 STUKA – słynny sztukas, niemiecki bombowiec nurkujący. 23 sierpnia w samo południe nadleciały nad Starówkę cztery sztukasy ze stacjonującego na Okęciu klucza pod dowództwem leutnanta Hansa Jürgena Klussmanna. Mimo kategorycznego nakazu oszczędzania amunicji pchor. Jerzy Ciszewski „Motz”, mający swoje stanowisko ręcznego karabinu maszynowego w ruinach Ratusza, posłał serię w chłodnicę bombowca, a ten stracił równowagę i runął na kamienicę. Było to jedyne zestrzelenie samolotu wroga przez powstańców.

KUBUŚ – samochód pancerny skonstruowany przez powstańców na polecenie dowódcy zgrupowania walczącego na Powiślu kpt. Cypriana Odorkiewicza „Krybara”. Na kierownika budowy pojazdu wyznaczono plutonowego Józefa Fernika „Globusa”, przedwojennego majstra wydziału mechanicznego PZL-Okęcie. W warsztacie na rogu ulic Tamka i Topiel wykonaniem pancerki na podwoziu ciężarówki Chevrolet 157 znalezionej w zdobytej przez powstańców elektrowni zajął się Walerian Bielecki „Inżynier Jan”, który rozpoczął prace 10 sierpnia. Pokrycie wozu stalowymi blachami, do czego m.in. wykorzystano drzwi do kas pancernych znalezione w magazynie przy ul. Kopernika, zajęło powstańczej ekipie 13 dni. Samochód nazwano „Kubusiem” na cześć żony plut. „Globusa”, lekarki, która nosiła taki pseudonim i zginęła zastrzelona przez Niemców na Mariensztacie podczas ucieczki z płonącego domu. Kubuś wziął udział w dwóch atakach, 23 sierpnia i 2 września, na Uniwersytet Warszawski.

LATAJĄCA FORTECA – Boeing B-17, amerykański ciężki bombowiec dalekiego zasięgu. O godzinie 6.00 rano 18 września w ramach operacji Frantic VII z lotnisk w południowo-wschodniej Anglii wystartowało 110 Latających Fortec z 8. Armii Powietrznej USA i w asyście myśliwców, w szyku bojowym, po sześciu godzinach dotarło nad Warszawę. W południe z wysokości około 5 tysięcy metrów bombowce zrzuciły na Mokotów, Żoliborz i Śródmieście 1250 zasobników, z których powstańcom udało się przechwycić jedynie co czwarty (288). Gdy Latające Fortece pojawiły się nad miastem, „nastąpił wybuch zbiorowego entuzjazmu”, bo wielu myślało w pierwszej chwili, że to desant Pierwszej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego. Potem pozostało uczucie wielkiego zawodu, bo – jak pisał gen. Tadeusz Bór-Komorowski: „Ludzie zrozumieli, jak wielką pomoc mogliby otrzymać, gdyby nadeszła wcześniej. W pierwszych tygodniach, wówczas gdy trzymaliśmy dwie trzecie miasta – około tysiąca zasobników wpadłoby niewątpliwie w nasze ręce. Z tak dużą ilością broni i amunicji zdołalibyśmy nie tylko uwolnić całą Warszawę, ale również ją utrzymać”. Ten jeden amerykański zrzut dostarczył powstańcom prawie tyle samo sprzętu, co wszystkie loty z Włoch.

„MONTER” – pseudonim płk. Antoniego Chruściela, dowódcy Powstania Warszawskiego. Za udział w Powstaniu awansowany do stopnia generała brygady, po uwolnieniu z obozu jenieckiego pozostał na emigracji. Pozbawiony przez komunistów obywatelstwa polskiego przebywał najpierw w Londynie, potem w Waszyngtonie, gdzie zmarł w 1960 roku. W 60. rocznicę Powstania jego prochy zostały sprowadzone do Polski. Generał został pochowany na cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

NIEPODLEGŁE PAŃSTWO – istniało przez 63 dni w Warszawie w czasie Powstania. W mieście działały legalne polskie władze, administracja, sądownictwo, policja, poczta, partie polityczne, organizacje społeczne i armia. Organizowano opiekę społeczną i medyczną, zapewniano wyżywienie w komunalnych kuchniach. Oficjalnie wydawano i kolportowano gazety różnych stronnictw i organizacji. Audycje nadawały powstańcza radiostacja „Błyskawica” oraz Polskie Radio i były one słyszane w Londynie. W kinie „Palladium” przy ul. Złotej wyświetlano Powstańcze Kroniki Filmowe. W mieście odbywały się przedstawienia teatralne i koncerty.

OBÓZ „GĘSIÓWKA” – obóz koncentracyjny założony przez Niemców w 1943 roku na terenie byłego getta przy ul. Gęsiej, który 5 sierpnia został zdobyty przez plutony „Felek” i „Alek” Batalionu „Zośka” z pomocą czołgu przejętego od Niemców. Z „Gęsiówki” uwolniono prawie 350 Żydów: „Pięć celnych strzałów z polskiego zdobycznego czołgu ’Pantery’ otworzyło drogę do wolności Żydom z Polski, Węgier, Francji, Grecji, Czechosłowacji i Litwy” – mówiono w audycji Polskiego Radia.

PLUJ-ZUPA – lub zupa plujka. Była jedną z potraw, jaką jedli powstańcy, gdy brakowało zapasów żywności. Gotowano ją z jęczmienia zdobytego w magazynach niemieckiego browaru Haberbusch i Schiele przy ul. Krochmalnej 59. Jej jedzenie było bardzo uciążliwe, gdyż ciągle trzeba było wypluwać plewy albo łuski, stąd jej nazwa.

REDUTA MATKI BOSKIEJ – znajdowała się na tyłach Hotelu Polskiego przy ul. Długiej 29. Jej nazwa pochodziła od wizerunku Matki Bożej Jasnogórskiej umieszczonego na elewacji budynku i nieuszkodzonego mimo bombardowań. Powstańcy bronili reduty do 1 września, kiedy musieli wycofać się kanałami do Śródmieścia.

SZAFA – potoczna nazwa nebelwerferów, czyli wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych. Z powodu wydawania przy ich odpaleniu charakterystycznego dźwięku nazywana była także ryczącą krową. Redaktor „Robotnika” Zygmunt Zaremba wspominał, że wzbudzała popłoch. „Przede wszystkim niesamowite wrażenie sprawiał ryk, jaki wydawała przed wyrzuceniem pocisku. […] Działanie tej maszyny nasuwało mi zawsze obraz jakiegoś przedpotopowego potwora, który wyszedł z legowiska na żer i oznajmiał puszczy swe pragnienie krwi i świeżego mięsa. Wszystkie zwierzęta na ten głos, mrożący krew w żyłach, rzucały się w panice do ucieczki. Tak samo ludzie pierzchali na odgłos ’ryczącej krowy’, by po wybuchu, który nastąpił dalej, wyroić się znowu z ukrytą ulgą, że potwór znalazł ofiarę gdzie indziej”.

TEATRZYK „KUKIEŁKI POD BARYKADĄ” – powstał na początku Powstania na Powiślu. Prapremiera przedstawienia odbyła się 16 sierpnia w domu przy ul. Tamka 38. Na widowni zasiadł nawet dowódca Zgrupowania „Krybar” kpt. Cyprian Odorkiewicz. W następnych dniach spektakl pokazywano w piwnicach, bramach, mieszkaniach i podwórkach Powiśla i Śródmieścia.

UMUNDUROWANIE – było bardzo różne. Powstańcy często nosili zwykłe ubrania cywilne, ale podczas koncentracji wszystkim żołnierzom rozdano legitymacje i biało-czerwone opaski z godłem państwowym i literami WP. Były one podstawowym elementem identyfikacyjnym i potwierdzały, że AK jest regularną, a nie partyzancką armią. Jednolicie umundurowani byli np. żołnierze ze Zgrupowania „Radosław” walczący w „panterkach” Waffen-SS zdobytych w niemieckich magazynach na Stawkach. VIS – polski pistolet kal. 9 mm, używany i bardzo pożądany przez powstańców, o czym mówią nawet słowa piosenek: „Pałacyk Michla, Żytnia, Wola,/ Bronią jej chłopcy od ’Parasola’,/ Choć na Tygrysy mają visy – / To warszawiacy, same urwisy!” (J. Szczepański „Ziutek”, „Pałacyk Michla”).

„WARSZAWIAK” – pseudonim Witka Modelskiego, jednego z najmłodszych powstańców. Choć miał zaledwie 11 lat, nigdy się nie wahał i nie bał, a jego odwaga była wyjątkowa. Sprowadził saperów do bronionego przez powstańców Banku Polskiego. Za bohaterstwo został odznaczony Krzyżem Walecznych i awansowany do stopnia kaprala. Nosił mundur i zatknięty za pasem granat ręczny, na głowie francuski hełm. Służył w sławnym Batalionie „Parasol”. Zginął, broniąc ostatniego domu przy ulicy Czerniakowskiej.

„ZOŚKA” – jeden z najsłynniejszych batalionów AK, nazwany tak od pseudonimu hm. Tadeusza Zawadzkiego, pierwszego dowódcy oddziału. Wywodził się z Grup Szturmowych i należał do elitarnych jednostek „Kedywu”. W Powstaniu, pod dowództwem kpt. Ryszarda Białousa „Jerzego”, w składzie Zgrupowania „Radosław” przeszedł najcięższy szlak bojowy Powstania – od Woli, przez Stare Miasto, na Czerniaków, potem Mokotów i Śródmieście. Z około 520 żołnierzy „Zośki” poległo ponad 350.

Dr Joanna Wieliczka-Szarkowa