Archiwum kategorii: Sport

Przywróćmy wzrok Panu Waldkowi !

Pan Waldek Kraśnicki od dzieciństwa cierpi na retinopatię barwnikową,

która w niemalże całkowitym stopniu ogranicza pole widzenia.

Co więcej od dzieciństwa porusza się o kulach. Posiada pierwszą grupę inwalidzką.

Pomimo tego jest informatykiem, który utrzymuje swoją czteroosobową rodzinę oraz opiekuje się całkowicie niewidomą żoną.

Możliwość poprawienia jego wzroku niesie terapia komórkami macierzystymi.

Dochody, które zaspokajają minimalne miesięczne potrzeby rodziny oraz zakup leków nie pozwalają na pokrycie kosztownej operacji (20 000 PLN), która w znacznym stopniu przywróciłaby mu wzrok.

Z roku na rok obserwuje się jego coraz mniejszą samodzielność związaną z pogłębiającymi się problemami zdrowotnymi, dlatego naszym celem jest przywrócenie wzroku Panu Waldkowi. Każdy Państwa gest jest ważny ponieważ prowadzi do poprawy samodzielności jego rodziny!

Razem pomożemy mu ujrzeć swoją rodzinę, aby mógł jeszcze lepiej się o nią troszczyć!

Tak Pan Waldek widzi

Tak będzie widział!

Mamy brązowy medal!

źródło: NaszDziennik.pl, 2015.02.01
Autor: Diego Azubel
/PAP/EPA

Polscy piłkarze ręczni pokonali w Lusajl po dogrywce Hiszpanię 29:28 (24:24, 13:13) i zdobyli brąz mistrzostw świata w Katarze.

Mamy brązowy medal!

Kwiatkowski mistrzem świata w kolarstwie szosowym

źródło: NaszDziennik, 2014.10.28

Michał Kwiatkowski - mistrz świat 2014 w kolarstwie szosowym

Zdjęcie: Katie Chan/ Licencja: CC BY-SA 4.0/ Wikipedia

Fenomenalny (nie bójmy się użyć tego słowa) Michał Kwiatkowski wygrał w hiszpańskiej Ponferradzie wyścig elity o mistrzostwo świata. To jeden z największych sukcesów polskiego kolarstwa w historii.

To, że Kwiatkowski może się włączyć do walki o najwyższe cele, było oczywiste. Znajdował się w świetnej formie, nie pamiętając niezbyt dla siebie udanego Tour de France, w którym też mierzył w wysokie cele, ale po bardzo dobrym początku z czasem osłabł. Tuż po „Wielkiej Pętli” postanowił wszystkie siły skupić na mistrzostwach świata. Zrezygnował z występu w Tour de Pologne.

Dla kibiców mógł się na starcie pojawić, lecz wiedział, że nie będzie w stanie uzyskać wyniku satysfakcjonującego kogokolwiek. Dlatego z żalem, ale postanowił tym razem nasz narodowy wyścig sobie odpuścić. Zregenerował się, a potem ostro zabrał do pracy. Wszystkie ostatnie starty, a było ich kilka, miały na celu przygotowanie go do walki w Ponferradzie. Gdy kilkanaście dni temu zajął drugie miejsce w mocno obsadzonym Tour of Britain, nawet zagraniczni komentatorzy uznali, że może stanąć w Hiszpanii na podium. Uważał tak również Piotr Wadecki. Trener reprezentacji Polski mógł dziś posłać bo boju dziewięciu kolarzy. To imponująca liczba, pozwalająca mu nakreślić kilka wariantów taktycznych. We wszystkich optymistycznych, niezakładających zdarzeń losowych, wypadkach Kwiatkowski miał być liderem grupy, a pozostali koledzy mieli mu pomagać w walce o medal. Taki był plan i udało się go zrealizować perfekcyjnie. Polacy pojechali dziś bowiem rewelacyjnie, wręcz idealnie. Każdy zrobił to, co do niego należało.

Trasa została ułożona świetnie pod Kwiatkowskiego. Kolarze mieli do pokonania dystans 254,8 km, a mówiąc inaczej – 14 razy przejeżdżali 18,2-kilometrową rundę, z dwoma podjazdami i trudnymi, bardzo szybkimi zjazdami. Preferowała zawodników znakomicie wyszkolonych technicznie, nieobawiających się ryzyka. Kwiatkowski taki właśnie jest, ale bez pomocy kolegów nie dałby rady. Biało-Czerwoni cały czas jechali czujnie, kontrolując to, co dzieje się na trasie. Tuż po starcie uformowała się siedmioosobowa ucieczka, która w pewnym momencie usyskała przeszło 15-minutową przewagę nad peletonem.

Dużą, ale nie na tyle, by faworyci mogli poczuć się zagrożeni. To Polacy zadbali jednak o to, by ten dystans się już nie powiększył. Podkręcili tempo, w końcu śmiałkowie zostali „wchłonięci” przez grupę. Nasi cały czas podróżowali właśnie w ten sposób, mądrze, uważnie pilnując swego lidera i nie pozwalając, by choćby na moment znalazł się w trudniejszym położeniu. Nieoceniona była pomoc szczególnie Macieja Paterskiego, który wykonał wręcz tytaniczną pracę. Na dziesięć kilometrów przed metą stało się jasne, że o wyniku rywalizacji może przesądzić jedna akcja. Nieługo potem zdecydował się na nią Kwiatkowski.

Ruszył niesamowicie, błyskawicznie odskakując konkurentom z peletonu i zostawiając ich daleko w tyle. Po chwili doskoczył do czterech innych ucienikierów, którzy wcześniej zdecydowali się na szarżę, i minął ich bez najmniejszych problemów, jakby w jego rowerze była zamontowana turbosprężarka. Potem pognał do mety już sam, utrzymał tempo na karkołomnych zjazdach i choć rywale gonili go wściekle, w wielkim stylu utrzymał prowadzenie. Na kilkadziesięć metrów przed metą uniósł ręce w geście triumfu, zwyciężył, zostając pierwszym polskim indywidualnym mistrzem świata elity zawodowców. To wielki sukces, a styl, w jakim Kwiatkowski sięgnął po złoto, był wręcz niebywały. Uczynił to jak stary wyga, jak prawdziwy mistrz nad mistrze.

Wyniki: 1. Michał Kwiatkowski (Polska) 6:29.07 godz., 2. Simon Gerrans (Australia) strata 1 s, 3. Alejandro Valverde (Hiszpania), 4. Matti Breschel (Dania), 5. Greg Van Avermaet (Belgia), 6. Tony Gallopin (Francja) ten sam czas, 7. Philippe Gilbert (Belgia) 4, 8. Alexander Kristoff (Norwegia) 7, 9. John Degenkolb (Niemcy), 10. Nacer Bouhanni (Francja) ten sam czas.

Piotr Skrobisz