Archiwum kategorii: Kościół Katolicki

Halloween czas dla złych duchów

źródło: NaszDziennik.pl, 2013.10.30
S. Michaela Pawlik OP

Nadchodzi miesiąc, w którym uroczyście będziemy czcić wszystkich świętych i modlić się za zmarłych, by i oni do ich grona mogli być przyjęci. Dlatego listopad jest także miesiącem refleksji i zadumy nad naszym losem po zakończeniu życia na ziemi. Niestety, ta refleksja coraz powszechniej zakłócana jest przez diaboliczne praktyki wprowadzające demoniczną atmosferę w środowiska szkolne, w formie niby-niewinnej zabawy, bez zastanowienia się nad jej skutkami.

Mówiąc o skutkach beztroskiego wchodzenia w kontakt ze światem demonicznym, należy zatrzymać się na rozpowszechnianym w naszej Ojczyźnie pogańsko-satanistycznym „świętem” Halloween. Czy przebieranie się za potwory, wampiry, kościotrupy, diabły i demony czy ugodzone siekierą zwłoki ma być wyrazem rozrywki, czy nowego polskiego obyczaju?

Na stronach internetowych dotyczących tego zagadnienia możemy znaleźć różne informacje. Między innymi dowiadujemy się, że nazwa „Halloween” wywodzi się ze Szkocji, gdzie zabobonne praktyki związane z pamięcią o zmarłych obchodzono w wigilię Wszystkich Świętych (ang. All Hallows), tj. 31 października. Elementy tej praktyki zaczerpnięte zostały ze staropogańskich wierzeń druidów. W świecie okultystycznym zwyczaj ten nosi też nazwę Samhain, od pogańskiego bożka śmierci czczonego pod tym imieniem. Podczas obchodów tego „święta”, oprócz różnych rytuałów, składano także krwawe ofiary z ludzi.

Podstawowym elementem obrządków praktykowanych podczas obchodów Halloween jest wkładanie kostiumów. Praktyka ta pochodzi od Celtów, którzy wierzyli, że tej nocy kręcą się duchy zmarłych, które zostały uwolnione z jakiegoś podziemia. Jeśli ktoś włożył czarny kostium, miał zmylić ducha, żeby ten myślał, że to jeden z nich, i pozostawił takiego człowieka w spokoju.

Profesor Stanisław Krajski, pisząc o zagrożeniach duchowych, przytacza jeszcze inne opinie o Halloween: „Już w czasach średniowiecza czarownicy i czarownice kultywowali praktyki Halloween. Nazywano go Nocą Czarów. Diabeł i jego naśladowcy mogli zebrać się razem, by w przeciwieństwie do Kościoła katolickiego, w którym obchodzono 1 listopada jako dzień Wszystkich Świętych, wyśmiewać się z tego przez uprawianie swoich praktyk (…). Anton La Vey, autor ’Biblii Szatana’ powiada, że Halloween jest najważniejszym dniem w roku dla ’Kościoła Szatana’. W tym dniu sataniści wzywają demoniczne duchy, by udzieliły im pomocy (…). Doreen Irving praktykowała okultyzm, a po nawróceniu napisała książkę pt. ’Uwolniony, by służyć Chrystusowi’. W swojej książce pisze: ’Prawdziwi czarodzieje cieszą się, gdy chrześcijanie biorą udział w demonicznych tradycjach. Bardzo często demony mają przez to dostęp do wielu ludzi’ (…). W USA ginie wielu ludzi w czasie Halloween. Zdarza się np., że sataniści dają dzieciom zatrute cukierki. W Australii media informują o powtarzających się corocznie ofiarach składanych z ludzi w Melbourne” (por. S. Krajski, Magiczny świat Harry’ego Pottera, Wyd. św. Tomasza z Akwinu 2002, s. 173-174).

Halloween i podejście do śmierci

Z Halloween wiąże się jeszcze demoniczny sposób podejścia do problemu śmierci. Wiemy doskonale, choć często wypieramy tę myśl i od niej uciekamy, że każdy z nas – chce czy nie chce, wierzący czy niewierzący – będzie musiał umrzeć. Do tej rzeczywistości możemy podchodzić „po Bożemu” lub „po diabelsku”. Chrześcijańska refleksja na moment śmierci każe spojrzeć jako na czas, w którym decyduje się – nieodwołalnie – cała moja wieczność: wieczne zbawienie lub wieczne potępienie!

Do śmierci więc trzeba nam się przygotowywać całe życie, także troszczyć się o tych, którzy cierpią, umierają; widzieć ich godność i mieć na uwadze ich wieczność. Wielu przeżywa śmierć w opuszczeniu, ogromnym lęku czy z wyrzutami sumienia. Tym bardziej ważne jest, by takie osoby wspierać duchowo swoją obecnością, dobrym słowem, modlitwą, a przede wszystkim pomóc im spotkać się z kapłanem, który przyjdzie z sakramentami świętymi.

Śmierć jest wielkim misterium, ma swój wymiar sakralny. Tak żyć i umierać, by po śmierci być w gronie zbawionych! Jak bardzo ważny jest moment śmierci i jak potrzebna jest obecność przy konającym, doskonały przykład dała nam bł. Matka Teresa z Kalkuty, która poświęciła się przede wszystkim umierającym. Zakładała umieralnie, by być przy konających w ostatnich godzinach ich życia i pomóc im otworzyć się na nieskończoną miłość Boga.

Jakże tragiczne jest podchodzenie do ludzkiej śmierci w sposób diaboliczny: wyuzdany, ironiczny i szyderczy. Dzieje się tak w życiu tych, którzy na problem śmierci patrzą przez pryzmat grzechu śmiertelnego, ludzkiej krzywdy i wyrzutów sumienia, bez gotowości pojednania się z Bogiem. I właśnie taki model jest lansowany w Halloween w wersji amerykańskiej zalewającej obecnie świat i naszą Ojczyznę. Zwróćmy uwagę na horrory powstałe w USA, których akcja rozgrywa się wokół Halloween. Przerażenie, strach, przemoc i mordowanie ludzi to ciężkie grzechy przeciwko Bożemu prawu. A gdzie grzech, tam działanie i sukcesy szatana.

Diabolizm Halloween widać także w makijażach, przebraniach, gadżetach, jakie dzieci i dorośli sobie fundują: kościotrupy, imitacje gnijących, rozkładających się zwłok, maski imitujące obrzydliwie oszpecone twarze, przebrania mające wywoływać grozę i przerażenie.

Tak więc ani pod względem religijno-duchowym, ani pod względem estetycznym, pedagogiczno-wychowawczym, intelektualnym czy psychologicznym Halloween – szczególnie w prymitywnej, skomercjalizowanej i wynaturzonej wersji amerykańskiej – nie jest w stanie wnieść treści, jakie warto by polecić komukolwiek, a tym bardziej dzieciom czy ludziom wierzącym, wrażliwym na piękno i tajemnicę ludzkiej śmierci.

Halloween a polskie szkoły

Niepokojem napełnia fakt lansowania tych obrzędów również przez liberalne media w Polsce. Równie niepokojące jest to, iż w szkołach w okresie listopada lansuje się w różny sposób Halloween. Wielu z rodziców czy pedagogów nie widzi w tym niczego złego. Niebezpieczne jest również wywoływanie duchów, ponieważ poprzez tę praktykę człowiek wcale nie wchodzi w kontakt z duchami zmarłych, których przyzywa, lecz ze złymi duchami, które chcą go opętać i zniszczyć, do czego, oczywiście, mogą się przyczyniać także praktyki Halloween.

Zabawy z diabłami i demonami to nie żarty, gdyż prowadzą do destrukcji osobowości: hamują one rozwój intelektualny dziecka oraz deprawują jego sferę uczuciową: skłaniają do sadyzmu, potęgują egoizm, agresję i zmysłowość, a w sferze duchowej niszczą świadomość świętości Boga. Naturalny zmysł wiary, który u zdrowego, rozumnego człowieka nastawiony jest na szukanie prawdy i ukierunkowany ku Bogu, zostaje zwichnięty przez fałszywy obraz świata duchowego i bluźniercze wyobrażenie boskości. Toteż niezależnie od tego, jak daleko dziecko jest wciągnięte w wyżej wymienione praktyki, faktem jest, że przez te praktyki idzie ono drogą powolnego oddalania się od Boga i przez ukształtowanie swojej antysakralnej osobowości może kiedyś dojść do utraty wiecznego zbawienia.

Rozpowszechnianie się w naszym kraju diabolicznej duchowości powinno być twórczym wyzwaniem dla wielu środowisk, którym leży na sercu dobro wiary katolickiej oraz sprawa zdrowego wychowania. Chodzi o to, by nie tylko przeciwdziałać tym treściom i ich nie propagować, ale stworzyć twórczą alternatywę, jak inicjatywy mające na celu zwrócenie uwagi dziecka na piękne postacie wielu świętych: ich życiorysy, postawy, historie, jako atrakcyjne wzorce do naśladowania. Pamiętajmy: to, jaki rodzaj duchowości wybierzemy, zależy od nas. Ale pamiętajmy również o tym, że to my poniesiemy konsekwencje naszych wyborów.

Autorka jest znawcą religii Wschodu, zagrożeń płynących z sekt oraz różnych ruchów religijnych.

Orędzie na Światowy Dzień Misyjny

źródło: Radiomaryja.pl, 2013.10.18

herb-franciszka-bigDrodzy Bracia i Siostry!

W tym roku Światowy Dzień Misyjny będziemy obchodzić pod koniec Roku Wiary. Jest to wspaniała okazja, aby umocnić naszą przyjaźń z Panem i nasze wędrowanie z Nim jako Kościół, który odważnie głosi Ewangelię. W takiej perspektywie chciałbym zaproponować kilka refleksji.

1. Wiara jest cennym darem Boga, który otwiera naszego ducha, byśmy mogli Go poznać i kochać. On chce nawiązać z nami relację, abyśmy mogli uczestniczyć w Jego życiu i uczynić nasze życie bardziej sensownym, lepszym, piękniejszym. Bóg nas kocha! Jednakże wiara musi być przyjęta. Domaga się więc naszej osobistej odpowiedzi, odwagi, by Bogu zaufać, by żyć Jego miłością, wdzięczności za Jego nieskończone miłosierdzie. Ponadto nie jest ona darem zarezerwowanym jedynie dla niektórych, ale ofiarowanym z hojnością. Wszyscy powinni móc doświadczyć radości czucia się kochanymi przez Boga, radości zbawienia! Jest to dar, którego nie wolno zatrzymać dla siebie, ale trzeba się nim dzielić: gdybyśmy chcieli zatrzymać go jedynie dla siebie, stalibyśmy się wówczas chrześcijanami wyizolowanymi, jałowymi i chorymi.

Głoszenie Ewangelii jest nieodłączne od faktu bycia uczniem Chrystusa i zakłada nieustanne zaangażowanie, które podtrzymuje całe życie Kościoła. „Misyjny zapał jest wyraźnym znakiem dojrzałości wspólnoty kościelnej” (Benedykt XVI, Adhortacja apostolska Verbum Domini, 95). Każda wspólnota jest „dojrzała” wówczas, gdy wyznaje wiarę, celebruje ją z radością podczas liturgii, gdy żyje miłością i głosi bez wytchnienia słowo Boże wychodząc ze swego zamknięcia, aby je nieść również na „peryferie”, zwłaszcza tym, którzy nie mieli jeszcze możliwości poznania Chrystusa. Trwałość naszej wiary na płaszczyźnie osobistej i wspólnotowej mierzy się również zdolnością przekazywania jej innym, rozpowszechniania jej, przeżywania jej w miłości, dawania o niej świadectwa wobec tych, którzy się z nami spotykają i dzielą z nami drogę życia.

2. Rok Wiary, obchodzony pięćdziesiąt lat po rozpoczęciu Soboru Watykańskiego II, wzywa nas do tego, aby cały Kościół odnowił świadomość swojej obecności we współczesnym świecie, swojej misji wśród ludów i narodów. Jego charakter misyjny nie jest tylko kwestią obszarów geograficznych, lecz odnosi się do ludów, kultur i osób właśnie dlatego, że „granice” wiary nie przebiegają tylko przez terytoria i tradycje ludzkie, ale też i przez serce każdego człowieka. Sobór Watykański II w sposób szczególny podkreślił, że obowiązek misyjny, obowiązek poszerzania granic wiary jest znamienny dla każdego ochrzczonego i dla każdej wspólnoty chrześcijańskiej: „Ponieważ zaś Lud Boży żyje we wspólnotach, przede wszystkim diecezjalnych i parafialnych, i w nich niejako okazuje się widoczny, muszą również i one świadczyć o Chrystusie wobec narodów” (Dekret Ad Gentes, 37).

Każda wspólnota jest zatem wezwana i zaproszona do tego, aby uczyniła swoim nakaz Jezusa skierowany do Apostołów, aby stali się „świadkami w Jerozolimie, w całej Judei i Samarii i aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8) i to nie jako drugorzędny aspekt chrześcijańskiego życia, ale zasadniczy. Wszyscy bowiem jesteśmy posłani na drogi świata, aby kroczyć z naszymi braćmi, wyznając i świadcząc o naszej wierze w Chrystusa i będąc głosicielami Jego Ewangelii. Zapraszam biskupów, kapłanów, rady kapłańskie i duszpasterskie, wszystkie osoby i grupy odpowiedzialne w Kościele, aby w swoich programach duszpasterskich i formacyjnych uznały za ważny wymiar misyjny, doświadczając, że ich zaangażowanie apostolskie nie jest pełne, jeśli nie zawiera intencji „dawania świadectwa o Chrystusie wobec narodów”, wobec wszystkich ludów. Charakter misyjny nie ma jedynie wymiaru programowego w życiu chrześcijan, ale ma również wymiar paradygmatyczny, który dotyczy wszystkich aspektów chrześcijańskiego życia.

3. Dzieło ewangelizacji napotyka często na przeszkody nie tylko zewnętrzne, ale i wewnątrz samej wspólnoty kościelnej. Czasem zapał, radość, odwaga, nadzieja, z jakimi głosimy wszystkim przesłanie Chrystusa i pomagamy ludziom naszych czasów, aby Go spotkali, są słabe. Czasami niektórzy myślą jeszcze, że niesienie Prawdy Ewangelii wiąże się z pogwałceniem wolności. Paweł VI wyraża się bardzo jasno na ten temat: „Zapewne błędem jest narzucanie czegoś sumieniu naszych braci. Ale zupełnie czymś innym jest przedstawianie temuż sumieniu prawdy ewangelicznej i zbawienia w Jezusie Chrystusie, jasno je uwzględniając i pozostawiając temuż sumieniu całkowitą możność wyboru i decyzji … To wcale nie narusza wolności religijnej, owszem, służy tej wolności” (Adhortacja apostolska Evangelii nuntiandi, 80). Zawsze powinniśmy odważnie i z radością, z szacunkiem, proponować spotkanie z Chrystusem, nieść Jego Ewangelię.

Jezus przyszedł do nas, aby nam wskazać drogę zbawienia i powierzył również nam misję nauczania, aby Go wszyscy poznali, aż po krańce ziemi. Często widzimy, że uwydatnia się i promuje przemoc, kłamstwo, błędy. Sprawą naglącą jest, by w naszych czasach uwypuklić piękno życia według Ewangelii poprzez jej głoszenie i świadectwo o niej, czyniąc to także wewnątrz samego Kościoła, dlatego że w tej perspektywie ważne jest, aby nigdy nie zapominać o fundamentalnej zasadzie każdego głosiciela Ewangelii: niemożliwe jest głoszenie Chrystusa bez Kościoła. Ewangelizowanie nigdy nie jest aktem odosobnionym, indywidualnym, prywatnym, ale zawsze eklezjalnym. Paweł VI napisał: „kiedy choćby najpospolitszy kaznodzieja, katechista czy duszpasterz, w najbardziej odległym kraju, głosi Ewangelię, gromadzi swą małą wspólnotę, udziela sakramentów, choćby był sam, wykonuje akt Kościoła”. Działa on „nie na podstawie misji samowolnie uzurpowanej, ani nie na mocy osobistej inspiracji, ale w łączności z posłannictwem Kościoła oraz w jego imieniu” (tamże, 60). To daje moc misji i pozwala odczuć każdemu misjonarzowi i głosicielowi Ewangelii, że nigdy nie jest sam, lecz stanowi część tego samego Ciała ożywianego przez Ducha Świętego.

4. W naszych czasach powszechne przemieszczanie się ludzi i łatwość komunikacji dzięki „nowym mediom” spowodowały wymieszanie się między sobą ludów, ich wiedzy i życiowego doświadczenia. Ze względu na pracę całe rodziny przemieszczają się z jednego kontynentu na drugi. Wymiana zawodowa i kulturowa, za którymi postępują turystyka i zjawiska jej podobne, powodują wielkie migracje ludzi. Niekiedy nawet wspólnotom parafialnym trudno jest stwierdzić z całą pewnością, które osoby przebywają czasowo, a które mieszkają na stałe na terytorium ich parafii. Ponadto na obszarach, które od zawsze były regionami tradycyjnie chrześcijańskimi, wzrasta liczba tych, dla których wiara jest obca, są obojętni religijnie albo mają inne wierzenia. Zresztą nie jest rzadkością, że niektórzy ochrzczeni dokonują takich życiowych wyborów, które oddalają ich od wiary, co sprawia, że potrzebują „nowej ewangelizacji”. Do tego wszystkiego dochodzi fakt, że do ogromnej części ludzkości nie dotarła jeszcze Dobra Nowina Jezusa Chrystusa.

Przeżywamy ponadto kryzys, który dotyka różnych sfer ludzkiej egzystencji. Jest to nie tylko kryzys ekonomiczny, finansowy, związany z bezpieczeństwem żywnościowym czy środowiskiem naturalnym, ale również dotyczący najgłębszego sensu istnienia i fundamentalnych wartości, które go ożywiają. Współistnienie ludzi również jest naznaczone napięciami i konfliktami, które wywołują brak poczucia bezpieczeństwa oraz trudności w znalezieniu drogi do trwałego pokoju. W tej złożonej sytuacji, w której na horyzoncie teraźniejszości i przyszłości gromadzą się groźne chmury, sprawą tym bardziej pilną jest niesienie z odwagą w każdą rzeczywistość Ewangelii Chrystusa, która jest głoszeniem nadziei, pojednania, komunii, jest głoszeniem bliskości Boga, Jego miłosierdzia, Jego zbawienia, jest głoszeniem tego, że moc Bożej miłości jest zdolna pokonać ciemności zła i poprowadzić na drogi dobra. Człowiek naszych czasów potrzebuje pewnego światła, które oświeci jego drogę i które może mu dać jedynie spotkanie z Chrystusem. Poprzez nasze świadectwo, z miłością nieśmy temu światu nadzieję, którą nam daje nasza wiara! Misyjny charakter Kościoła nie jest prozelityzmem, lecz świadectwem życia, które oświeca drogę, przynosi nadzieję i miłość. Kościół – powtarzam to jeszcze raz – nie jest organizacją pomocy społecznej, przedsiębiorstwem czy jakąś organizacją pozarządową, ale jest wspólnotą osób ożywionych działaniem Ducha Świętego, które zachwyciły się spotkaniem z Jezusem Chrystusem, żyją nim nadal i pragną dzielić się tym doświadczeniem głębokiej radości, dzielić się orędziem zbawienia, które dał nam Pan. To właśnie Duch Święty prowadzi Kościół na tej drodze.

5. Chciałbym was wszystkich zachęcić, abyście byli głosicielami Dobrej Nowiny Chrystusa i jestem szczególnie wdzięczny misjonarzom, kapłanom fidei donum, zakonnikom, zakonnicom, wiernym świeckim – ciągle coraz liczniejszym – którzy odpowiadając na wezwanie Chrystusa, opuszczają swoją własną ojczyznę, aby służyć Ewangelii na innych ziemiach i w innych kulturach. Chciałbym jednak również podkreślić, że obecnie młode Kościoły wspaniałomyślnie angażują się w posyłanie misjonarzy do Kościołów, które znajdują się w trudnej sytuacji – nierzadko do Kościołów w krajach od dawna chrześcijańskich – w które wnoszą świeżość i entuzjazm, z jakimi przeżywają wiarę, która odnawia życie i daje nadzieję. Żyć zgodnie z tym powiewem uniwersalności, odpowiadając na wezwanie Jezusa „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28, 19), stanowi bogactwo każdego Kościoła partykularnego, każdej wspólnoty, a posyłanie misjonarzy nigdy nie jest stratą, lecz zyskiem.

Zachęcam tych wszystkich, którzy czują się wezwani, aby wielkodusznie odpowiedzieli na głos Ducha Świętego, zgodnie z ich sytuacją, i aby nie bali się być wspaniałomyślnymi dla Pana. Zachęcam także biskupów, rodziny zakonne, wspólnoty i stowarzyszenia chrześcijańskie, aby wspierały z przenikliwością i z uważnym rozeznaniem misyjne powołania ad gentes i by pomagały Kościołom, które potrzebują kapłanów, zakonników i zakonnic, jak i świeckich, aby wzmacniać wspólnotę chrześcijańską. Ta troska powinna być również obecna w łonie Kościołów należących do tej samej konferencji Episkopatu, czy tego samego regionu. Jest ważne, aby Kościoły, które są bogatsze w powołania, wspaniałomyślnie pomagały tym, które cierpią z powodu ich braku.

Zachęcam też misjonarzy, szczególnie kapłanów fidei donum i osoby świeckie, aby z radością przeżywali swoją cenną posługę w Kościołach, do których zostali posłani, i by nieśli ich radość i doświadczenie Kościołom, z których pochodzą, pamiętając jak to Paweł i Barnaba, pod koniec pierwszej podróży misyjnej „Kiedy przybyli i zebrali [miejscowy] Kościół, opowiedzieli, jak wiele Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary” (Dz 14, 27). Mogą się oni stać dla nich, w pewnym sensie, drogą do odnowy wiary, wnosząc świeżość młodych Kościołów, aby Kościoły o starożytnej chrześcijańskiej tradycji odnalazły entuzjazm i radość dzielenia się wiarą we wzajemnej wymianie, która jest obustronnym ubogacaniem się na drodze naśladowania Pana.

Troska o wszystkie Kościoły, jaką Biskup Rzymu dzieli ze swoimi współbraćmi biskupami, w sposób znamienny realizuje się poprzez zaangażowanie Papieskich Dzieł Misyjnych, które mają za cel ożywiać i pogłębiać świadomość misyjną każdego ochrzczonego i każdej wspólnoty, czy to przypominając o konieczności pogłębionej formacji misyjnej całego Ludu Bożego, czy też ożywiając wrażliwość wspólnot chrześcijańskich tak, aby zaofiarowały swoją pomoc w przekazywaniu Ewangelii światu.

Kieruję wreszcie moje myśli w stronę chrześcijan, którzy w różnych częściach świata napotykają na trudności dotyczące otwartego wyznawania swojej wiary i uznania ich prawa do życia zgodnie z wiarą. Nasi bracia i siostry są odważnymi świadkami – liczniejszymi niż męczennicy pierwszych wieków – którzy z apostolską wytrwałością znoszą różne współczesne formy prześladowania. Wielu jest takich, którzy ryzykują nawet życie, aby dochować wierności Ewangelii Chrystusa. Pragnę zapewnić, że poprzez modlitwę jestem blisko tych osób, rodzin i wspólnot, które doświadczają przemocy i nietolerancji i powtarzam im pocieszające słowa Jezusa: „miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat” (J 16, 33).

Benedykt XVI zachęcał: „Oby słowo Pańskie rozszerzało się i rozsławiało (2 Tes 3, 1): oby ten Rok Wiary coraz bardziej umacniał naszą więź z Chrystusem Panem, gdyż tylko w Nim jest pewność przyszłości i gwarancja prawdziwej i trwałej miłości” (Porta Fidei, 15). Jest to moje życzenie na tegoroczny Światowy Dzień Misyjny. Z całego serca błogosławię misjonarzom i tym wszystkim, którzy im towarzyszą i wspierają to fundamentalne zaangażowanie Kościoła, aby głoszenie Ewangelii mogło rozbrzmiewać we wszystkich częściach świata i żebyśmy my, słudzy Ewangelii i misjonarze, doświadczali „słodkiej i pokrzepiającej radości ewangelizowania” (Paweł VI, Evangelii nuntiandi, 80).

Watykan, 19 maja 2013, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego

Papież Franciszek

Tomasz Adamek: Będę modlił się do końca życia, bo chcę iść do nieba

źródło: Radio Maryja, 2013.08.28

„Pan Bóg w moim życiu był, jest i zawsze będzie na pierwszym miejscu (…) Będę się modlił do końca życia, bo chcę iść do nieba” – powiedział Tomasz Adamek, polski bokser podczas wizyty w Radiu Maryja.  

Odwiedził on także TV Trwam, Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej, a także udał się na plac budowy Świątyni pw. Maryi Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i bł. Jana Pawła II. Będąc pod wielkim wrażeniem pogratulował o. Tadeuszowi Rydzykowi CSsR, Dyrektorowi Radia Maryja wielkiego przedsięwzięcia, życząc by to dzieło „wzrastało, gdyż to piękna sprawa”.

– Życzę rozwoju o. Tadeuszowi Rydzykowi, sukcesów i wielkiej wiary – powiedział Tomasz Adamek.

Podczas wywiadu dla Radia Maryja, zapytany o to, jaką rolę odgrywa w jego życiu – zarówno prywatnym, jak i zawodowym – wiara, odpowiedział:

– Pan Bóg był, jest i będzie zawsze na pierwszym miejscu. Kiedy kilka lat temu, prasa dowiedziała się, że jestem praktykującym katolikiem, zaczęto mnie pytać o to, dlaczego się modlę oraz czy zdobywszy mistrzostwo świata, nadal to robię. Wtedy odpowiedziałem, że modlę się i będę to robił do końca życia, bo chcę iść do nieba – podkreślił polski bokser. 

„Moją ulubioną modlitwą jest różaniec” – powiedział Tomasz Adamek, podkreślając, iż tę modlitwę stara się odmawiać codziennie, gdyż to dla niego „największa siła, jaka może być”.

Odnosząc się do sprawy miejsca na cyfrowym multipleksie dla TV Trwam, polski bokser powiedział, iż walka była, jest i będzie. Trzeba wierzyć i się modlić, a to sprawi, że dobro zwycięży.

– Dzisiaj niestety chodzenie do kościoła, wiara w Boga nie jest w modzie. Dzisiaj moda odwrócona jest w stronę zła. Dlatego jest tyle ataków i one będą nadal. Diabeł nie odpuści, ale jest to wpisane w ten scenariusz. Wierzę, że dobro zwycięży, bo Bóg jest najważniejszy. Wiara góry przenosi i jeśli ją mamy, w życiu możemy zdziałać wiele. Żyjemy nadzieją spotkania się w niebie – to przekazuję moim dzieciom. Tu na ziemi żyjemy tylko chwilę i jeśli w naszym życiu zabraknie modlitwy, to tam – w niebie – się nie spotkamy. Nie wiemy kiedy nas Pan powoła. Nasza droga to niebo, którego życzę każdemu – podkreślił Tomasz Adamek.