Formuła ruchu Zmieleni.pl

źródło: Zmieleni.pl

Akcja zmieleni.pl to przede wszystkim budowanie silnego Ruchu Obywatelskiego.

    Chcąc przeprowadzić zmianę systemu wyborczego wbrew klasie politycznej musimy zbudować silne ośrodki ruchu obywatelskiego w całym kraju. To jest nasz podstawowy cel strategiczny! Kluczem do sukcesu całej akcji są sprawne, liczne i autonomiczne struktury lokalne, w kilkuset miejscowościach w całej Polsce. Takie ośrodki mogą się tworzyć w sposób spontaniczny, ale często również powstają one na skutek inspiracji płynących z sąsiednich miejscowości. Każdy taki lokalny ośrodek ruchu obywatelskiego może działać niezależnie, stosownie do własnych realiów i możliwości, jednak na pewno warto korzystać z doświadczeń innych. Więcej, nic nie stoi na przeszkodzie, by w większych miastach było kilka takich grup koordynujących działania, różne grupy mogą docierać przecież różnymi kanałami do innych obszarów działań. Ramy odniesienia mamy wspólne, wiemy co trzeba zrobić by osiągnąć cel, jednak lokalne strategie mogą być dopasowane do indywidualnych możliwości. Musimy zdać sobie sprawę, że nie ma prostych, łatwych i szybkich rozwiązań, kluczem do celu są działania edukacyjno – informacyjne, praca u podstaw.

Można podejmować takie działania jak:

  • organizacja spotkań edukacyjnych na temat akcji zmieleni.pl i sprawy ordynacji wyborczej,

szczególnie ważne dla nas są środowiska studenckie

  • organizacja debat w miejscach opiniotwórczych (szkoły wyższe, szkoły średnie, siedziby stowarzyszeń)

  • lokalna zbiórka podpisów (warto spróbować zorganizować grupę wolontariuszy)

  • organizacja hapeningów, eventów (promocja akcji połączona ze zbiórką podpisów)

  • organizacja szkoleń z zakresu ordynacji

  • promocja w lokalnych mediach (kontakt z lokalnymi mediami, bardzo często są one otwarte na akcje społeczne i chętnie będą pisać o działaniach)

  • przekonanie do akcji lokalnych władz samorządowych, z reguły środowiska samorządowe są naturalnie przychylne JOW.

  • znalezienie znanych (przynajmniej lokalnie) osób, które by poparły akcję, np: choćby poprzez podpisanie listy z podpisami (wystarczy, by taka osoba dała się sfotografować, idealnie by powiedziała kilka zdań do kamery, można nawet nakręcić film telefonem komórkową i przesłać do umieszczenia na stronie)

  • animacja nowych ośrodków lokalnych (warto rozejrzeć w sąsiednich miejscowościach, może mamy tam kontakty, można tam pojechać, zorganizować spotkanie lub debatę)

  • promocja w internecie (na stronie zmieleni.pl jest opcja dodawania treści i pisania własnych artykułów o działaniach lokalnych, można również w razie potrzeby założyć swój lokalny profil zmieleni na facebooku)

  • można napisać treść maila do osób z waszej miejscowości, które poparły internetowo akcję, zostanie on rozesłany maksymalnie w 3 dni po wysłaniu jego treści

  • można na waszych lokalnych fanpagach umieszczać treść, którą będzie umieszczna  sukcesywnie na głównym profil zmieleni.pl (demotywatory, teksty merytoryczne, filmy i zdjęcia z akcji ulicznych)

Rola akcji referendalnej

    Akcja referendalna i związane z nią zbieranie podpisów są bardzo istotną częścią akcji ale należy pamiętać, że referendum nie jest celem samym w sobie. Aby zebrane podpisy miały znaczenie, potrzebna jest potem mobilizacja olbrzymiej liczby obywateli, którzy zechcą tych podpisów „bronić” z dużą determinacją. (Można o tym myśleć w ten sposób, że każdy środek lokalny w zależności od wielkości powinien „wystawić” kilka lub kilkanaście autokarów ludzi.) A to bez silnych struktur ruchu obywatelskiego nie będzie możliwe. Dlatego traktujmy zbieranie podpisów przede wszystkim jako okazję do edukowania i uświadamiania obywateli oraz do budowania właśnie w swoich miejscowościach silnych ośrodków ruchu JOW.

Rola centrali i koordynatora ogólnopolskiego akcji

    Ruch obywatelski na rzecz JOW zmieleni.pl nie posiada i nie będzie posiadał żadnych struktur formalnych. Dlatego też nie może być mowy o jakimś „centralnym zarządzaniu” akcją. Zresztą bez olbrzymich środków finansowych takie zarządzanie centralne nie jest po prostu możliwe. Tak jak była mowa wcześniej, kluczem do sukcesu są silne i autonomiczne ośrodki lokalne i to od ich sprawności zależy powodzenie akcji. Jednak są pewne obszary, które naturalnie wymagają koordynacji ogólnopolskiej.

Dlatego rolą centrali i koordynatora ogólnopolskiego jest:

  • opracowanie projektów graficznych i materiałów promocyjnych

  • centralne (minimalizacja kosztów przy większej ilości) drukowanie materiałów promocyjnych – w tym broszury, ulotki, koszulki, naklejki itd

  • rozsyłanie tych materiałów do ośrodków lokalnych (możemy ustalić termin wysyłki wydrukowanych materiałów w ciągu 3 dni od “zamówienia”)

  • ustalanie harmonogramu spotkań z Pawłem Kukizem (w przyszłym roku planowana jest druga trasa Pawła)

  • w przypadku szkoleń, pomoc w organizacji i zebranie szkoleniowców, ekspertów

  • w przypadku debat/spotkań/prelekcji w razie potrzeby pomoc w zebraniu prelegentów

  • zbieranie środków finansowych w oparciu o Stowarzyszenie na rzecz JOW

  • promocja akcji (np. spoty z Pawłem Kukizem)

  • prowadzenie strony www.zmieleni.pl,

  • prowadzenie fanpage`a zmieleni.pl na facebooku

  • organizacja webinarów (konferencji on-line)

  • prowadzenie blogów internetowych na portalach blogerskich

  • w miarę możliwości aktywizacja kolejnych ośrodków lokalnych

  • wysyłanie mailingów do osób popierających akcję, budowanie bazy mailngowej

  • pomoc w organizacja lokalnych spotkań roboczych koordynatorów np: wojewódzkich

  • spotkania konsultacyjne online z koordynatorami

  • akademia JOW (spotkania online z ekspertami)

Finanse

    Bez środków finansowych nie jest możliwe przeprowadzenie tak dużej zmiany, o którą walczymy. Dlatego pieniądze są ważnym elementem całej akcji. Wpływające darowizny wykorzystywane są na wsparcie działań ogólnopolskich, przede wszystkim druk materiałów, ulotek, broszur plakatów, przygotowanie koszulek, organizacja szkoleń, spotkań itp. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, a nawet właściwym jest, żeby zbierać środki finansowe na własne lokalne działania. Można to robić oczywiście na własną rękę, ale również przez rachunek bankowy – wystarczy tylko wcześniej poinformować o tym koordynatora ogólnopolskiego akcji. Np. jeśli ośrodek w Suwałkach chce zbierać fundusze na lokalną akcję promocyjną, to informuje o tym koordynatora ogólnopolskiego akcji, ze wszelkie wpłaty z dopiskiem „zmieleni – promocja Suwałki” są przeznaczone właśnie na ten cel i to ośrodek w Suwałkach będzie decydował o ich wydawaniu.

Internet

    Działania w Internecie siłą rzeczy są w dużej mierze działaniami centralnymi. Jednak ośrodki lokalne Ruchu Obywatelskiego mogą oczywiście wykorzystywać stronę zmieleni.pl, nasz kanał na facebooku oraz nasze mailingi do promocji swoich działań podejmowanych lokalnie. Wystarczy znowu poinformować o tym centralę (adresy mailowe są podane na stronie internetowej)- odpowiednie informacje zostaną umieszczone na stronie www, na facebooku oraz rozesłane mailem do osób zapisanych na listę mailingową z danej miejscowości.

Edukacja

    Działania edukacyjne są bardzo istotne dla powodzenia całej akcji. Nie możemy liczyć na aktywny udział dużej liczby obywateli, jeśli nie będą świadomi, o co toczy się gra. W szczególności należy najpierw zacząć od siebie i zainwestowania trochę czasu na samokształcenie się w tematyce systemów wyborczych. Jest to szczególnie ważne również dla tego, ze sami będziemy w miarę rozwoju akcji co raz częściej wygłaszać różnego rodzaju prelekcje, wykłady, brać udział w debatach czy udzielać wywiadów i pisać artykuły w mediach.

Proponujemy zorganizowanie szkolenia weekendowego – warsztatów dla osób zainteresowanych akcją np: studentów. To może być dobry sposób na organizację wolontariuszy, działających w ramach lokalnej grupy. Ponadto od stycznia rusza Internetowa Akademia JOW i JOW Hyde Park będziemy organizować webinary i konferencje online z ekspertami. Każdy będzie mógł zadać pytanie i rozwiać swoje wątpliwości. Spotkania będą organizowane raz w tygodniu. Zaraz po Nowym Roku na stronie zmieleni.pl pojawi się kalendarz z tematami i terminami spotkań.

Strategia

    W budowaniu oddolnego Ruchu Obywatelskiego, możemy założyć pewne ogólne zasady, ramy. I te mamy określone. Wiemy, że każdy ośrodek powinien w końcu być w stanie zmobilizować odpowiednio dużą liczbę ludzi. Natomiast szczegółowe strategie działań powinny być kreślone dla ośrodków lokalnych. Przykładowo inna będzie strategia dla Trójmiasta a inna dla Długołęki czy Stalowej Woli. Nawet w miastach podobnej wielkości różni koordynatorzy mają różne możliwości działania, różne pola kontaktów. Dlatego strategia działań powinna uwzględniać te wszystkie uwarunkowania lokalne. Oczywiście, jak pisaliśmy wcześniej, zawsze warto czerpać z doświadczeń innych.

Paweł Kukiz, Wojciech Kaźmierczak, Patryk Hałaczkiewicz

Zmarł Gerard Cieślik

źródło: NaszDziennik, 2013.11.04

Gerard Cieślik, jeden z najlepszych polskich piłkarzy w historii, legenda Ruchu Chorzów, nie żyje. Zmarł wczoraj w wieku 86 lat, pozostawiając piękną i bogatę kronikę dokonań.

Urodził się 29 kwietnia 1927 roku niecałe dwieście metrów od historycznego stadionu Ruchu „na Kalinie”. Nic zatem dziwnego, że trafił tam jako dzieciak zakochany w sporcie, zakochany w piłce nożnej. Trafił i został – na zawsze. Jeszcze przed wybuchem wojny został trampkarzem „Niebieskich”, a jak po latach wspominał, stało się tak, bo spełnił zadanie postawione przez kierownika drużyny: wykorzystał rzut karny. Barw Ruchu bronił przez całą karierę, mimo wielu propozycji z klubów krajowych i zagranicznych. Na jego pozyskanie naciskała szczególnie Legia, która z racji swych koneksji z wojskiem mogła ściągać do Warszawy niemal każdego, kogo chciała. Niemal, gdyż z Cieślikiem się jej nie udało, a sprawa jego niedoszłego transferu otarła się o najwyższe władze państwowe. Przyszła legenda chorzowskiego klubu grała w nim przez 14 lat, począwszy od A klasy, skończywszy na pierwszej lidze. Łącznie w 249 meczach, w których strzelił 178 bramek. W samej najwyższej klasie rozgrywkowej Cieślik trafił aż 167 razy, co daje mu trzecie miejsce na liście wszech czasów. Wiele z tych goli doprowadziło Ruch na szczyt, trzech tytułów mistrza kraju i jednego pucharu.

Kochali go jednak kibice nie tylko w Chorzowie. W reprezentacji Polski wystąpił 45 razy, zdobywając 27 bramek. Dwie najważniejsze, które pozwoliły mu na stałe zagościć na kartach historii, strzelił Lwu Jaszynowi na Stadionie Śląskim w 1957 roku. Polska wygrała wówczas z ZSRS 2:1, a wiwatujący tłum zniósł Cieślika z boiska na rękach. Po latach trafił do Klubu Wybitnego Reprezentanta zrzeszającego piłkarzy, którzy w narodowych barwach rozegrali co najmniej 60 spotkań. Cieślik tego warunku nie spełnił, ale jako jedyny miejsce w nim zdobył. Nikt nie miał wątpliwości, że zasłużenie. Karierę zakończył w 1959 roku spotkaniem z Wisłą Kraków. Z Cichej nie odszedł. Został trenerem, szkolił młodzież, potem trafił do władz.

Od września ciężko chorował. Zmarł w niedzielę w jednym z chorzowskich szpitali.

Prawda o Wałęsie

źródło: NaszDziennik.pl, 2013.11.04

Z dr. hab. Sławomirem Cenckiewiczem, autorem książki „Wałęsa. Człowiek z teczki”, rozmawia Anna Kołakowska.

Dlaczego zdecydował się Pan napisać kolejną, trzecią książkę o Lechu Wałęsie?

– Mimo poprzednich książek o Wałęsie i wielu artykułów prasowych odsłaniających wiele nieznanych aspektów jego życia mam wciąż poczucie, że wiemy o nim zbyt mało. Moja nowa książka jest próbą odpowiedzi na ten powszechny deficyt niewiedzy. Od lat badam biografię Wałęsy i doszedłem do przekonania, że mam o nim więcej do powiedzenia niż tylko to, co zawarłem w swoich poprzednich, raczej przyczynkarskich, książkach z 2008 r. („SB a Lech Wałęsa” i „Sprawa Lecha Wałęsy”). W międzyczasie pozyskałem wiele nowych i nieznanych źródeł do biografii Wałęsy, jestem bogatszy w warsztat i doświadczenia. To wszystko – plus inspiracja kłamliwym filmem Wajdy –spowodowało, że postanowiłem tym razem zmierzyć się z całą biografią Wałęsy.

Jakie nowe informacje możemy znaleźć w „Człowieku z teczki”? Czy dotarł Pan do nieznanych wcześniej dokumentów?

– Pisząc swoją nową książkę, pomyślałem w pewnym momencie, że w życiorysie Wałęsy zgadza się chyba tylko data urodzenia, a cała reszta stała się przedmiotem manipulacji i mitów. Wędruję więc po kolejnych fazach życiorysu Wałęsy od 1943 r. aż do teraz, odsłaniając skrywane przez niego i jego sojuszników fragmenty biografii. Książka pełna jest takich „newsów”, ale za najważniejsze uznałbym kilka: rekonstrukcję aktywności Wałęsy w Grudniu ’70, z której wynika, że już wówczas popierał komunistów; tajne kontakty z ludźmi obozu władzy PRL w latach 1980-1981; upadek ducha i składaną po wprowadzeniu stanu wojennego ofertę sojuszu z komunistami oraz aktywną rolę Wałęsy w budowie postkomunizmu w Polsce po wygranych wyborach prezydenckich w 1990 roku.

Czy książka „Człowiek z teczki” rzuca światło na aktywność Wałęsy we współpracy ze służbami PRL po 1976 r., czyli po wyrejestrowaniu go przez SB?

– Tak! Moja książka – w aspekcie związków Wałęsy z tajnymi służbami – jest w istocie analizą jego postępowania po formalnym wyrejestrowaniu z sieci agenturalnej w 1976 roku. Okazuje się, że relacje te były nawiązywane i odbudowywane, choć nigdy nie przybrały już wcześniejszej formy agent-oficer, ale były raczej sojuszem Wałęsy z bezpieką skierowanym przeciwko zdeklarowanym wrogom systemu wewnątrz „Solidarności”. To bardzo smutny motyw mojej książki, gdyż pokazuje rolę przywódcy „Solidarności” w jej rozmontowaniu jako ruchu narodowowyzwoleńczego.

Dlaczego Wałęsa zawsze wspiera opcję rządzącą – oprócz PiS – począwszy od Jaruzelskiego, a skończywszy na PO?

– Wałęsa nie ma wyjścia. Ze względu na ogrom zdrady – tej agenturalnej i politycznej – stał się słupem III RP, za którym chowają się ludzie szkodzący i źle życzący Polsce. To nie jest przypadek, że obrońcami Wałęsy są ludzie dawnego reżimu, którzy mają krew na rękach – jak Jaruzelski w Grudniu ’70, a z kolei Wałęsa staje w ich obronie. Opisuję w książce skandaliczne zachowanie Wałęsy podczas procesu sądowego dotyczącego zbrodni grudniowej, kiedy to zgodził się zostać świadkiem obrony głównego oskarżonego –Jaruzelskiego! To kwintesencja zmowy magdalenkowej i systemu III RP!

Jakie skutki dla Polski ma uwikłanie Wałęsy w agenturę?

– Straszne! Jak z dramatu wielkiego Wyspiańskiego, który opisywał w „Weselu” tych, którzy mieli złoty róg w ręku, a zastygli w niemocy w chocholim tańcu. Tak jest też z Wałęsą – zastygł, bo za dużo ma za uszami i nie potrafił tego wyznać i się z tego wyzwolić. Stał się w ten sposób politykiem i przywódcą głęboko niesuwerennym. Moja opowieść o Wałęsie jest więc opisem jego zdradzonego przywództwa, które przez jego osobiste uwikłanie w agenturę staje się również katastrofą dla Polski i nas wszystkich. Stąd ten tytuł „Wałęsa. Człowiek z teczki” – bo tam tkwią źródła tej zdrady i fałszu.

W swojej książce opisuje Pan także młodość Wałęsy, z której – delikatnie mówiąc – były prezydent nie może być dumny. Dlaczego zdecydował się Pan na opisywanie jego prywatnego życia?

– Nie tropię jego grzechów, bo sam jestem grzeszny i nie mam prawa sądzić innych. Opisuję to wszystko jedynie przez pryzmat jego późniejszej działalności publicznej, zastanawiając się nad tym, w jaki sposób dawne błędy i grzechy Wałęsy stały się źródłem szantażu w rękach komunistów. Interesuje mnie też charakterystyczna dla Wałęsy ucieczka od osobistej odpowiedzialności za złe czyny jako sposób na życie i metoda uprawiania polityki. To swego rodzaju klucz do zrozumienia jego osobowości i linii postępowania.

Pierwsza Pana książka – „SB a Lech Wałęsa” – spowodowała atak na Pana. Czy teraz też są podobne reakcje?

– Od jakiegoś czasu – poza drobnymi złośliwościami – nie urządza się na mnie w zasadzie wielkich nagonek medialnych. To wyraz słabości i bezradności wobec zebranego materiału źródłowego i opisanych faktów. Wałęsa, choć podobno otrzymał już książkę, również milczy. Ale na niego mogę „zawsze liczyć”. On regularnie obraża mnie na swoim blogu. Próbkę tych wyzwisk czytelnicy mogą zobaczyć na okładce mojej nowej książki.

Odbył Pan już kilka spotkań z czytelnikami, jaki jest odbiór „Człowieka z teczki”?

– Nie myślałem, że książka spotka się aż z takim entuzjazmem. Na każdym ze spotkań kilkaset osób, świetne rozmowy o Polsce, zdradzie i „Solidarności”, a w dodatku już trzykrotnie (na siedem spotkań) zabrakło książek. Polacy spragnieni są prostych prawd o tym, jak było i jak jest. Trzeba też do nich wyjść, porozmawiać, tłumaczyć, być jednym z nich. To piękne i ważne również dla autorów takich jak ja.

Najnowszy film Andrzeja Wajdy „Wałęsa – człowiek nadziei” przedstawia zupełnie inny obraz byłego przewodniczącego „Solidarności”, ale niestety film ma to do siebie, że trafia do tzw. szerokiego odbiorcy. Szczególnie szkoły chętnie prowadzą swoich uczniów na projekcję do kina. Jakie są Pana największe zastrzeżenia do tego filmu?

– To film szkodliwy i niebezpieczny ze względu na strukturalny fałsz i kłamstwo, które niesie jego fabuła. To gwałt na prawdzie o wysiłku Polaków walczących z komunizmem, obraza dla takich postaci, jak Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda czy Krzysztof Wyszkowski, to wreszcie próba wymazania ze świadomości historycznej roli wiary katolickiej i Kościoła w walce o wolność i suwerenność narodową. Całe szczęście, że od strony artystycznej i filmowej jest dramatycznie słaby i zapewne przez to nie zrobi furory. Zresztą – poza przymusowym spędzaniem do kin dzieci i młodzieży – sale kinowe na normalnych pokazach świecą pustkami.

Jakie znaczenie ma odbrązawianie Wałęsy? Czy trzeba rozprawiać się z nim jako symbolem?

– To, co robię, nie jest żadną walką z Wałęsą ani nawet z jego symbolem! Ja mam obowiązek pisania prawdy. Jako badacz i historyk, ale też z potrzeby serca, idąc za głosem sumienia. Inspiruje mnie pamięć o tych, których wcześniej zdradzono i wymazano z kart naszych dziejów – bohaterów Grudnia ’70, takich jak Kazimierz Szołoch, Jan Jasiński czy Henryk Lenarciak, robotników Stoczni Gdańskiej, ofiarnych działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, jak małżeństwo Gwiazdów, Andrzej Bulc, Alina Pienkowska czy Anna Walentynowicz, i wreszcie dziesięciu milionów uczestników ruchu „Solidarności”. Znając prawdę, nie mogę zatrzymać jej wyłącznie dla siebie, tym bardziej że nikt o tych, których wymieniłem, już się nie upomina. Gdybym tego zaniechał, byłbym jak „oni”, ci, którzy nieustannie fałszują nasze dzieje, formatując nam historyczną świadomość i pamięć. Mijałbym gdańskie Trzy Krzyże dedykowane zamordowanym w Grudniu ’70 i grób Anny Walentynowicz na gdańskim Srebrzysku, wypierając znaczenie ich ofiary i ogromu poświęcenia. A w dniu sądu stanąłbym przed Panem z pustymi rękoma, marnując swoje talenty. „Miłości bym nie miał, byłbym niczym”, jak pisał pięknie św. Paweł w „Hymnie o miłości”.

Dziękuję za rozmowę.